Porzucenie Gandhiego: Idea Prawdy, jej rzeczywistość, była największą ofiarą naszych czasów

Jest niewielka szansa, że ​​Gandhiego będziemy szukać w sobie. Byłby to rzeczywiście większy cud niż cud Mohandasa Karamchanda Gandhiego.

mahatma gandhi, mahatma gandhi 150. rocznica urodzin, techniki mahatma gandhiego, książki mahatma gandhiego, ideologia mahatma gandhiegoMahatma Gandhi. (Ekspresowe zdjęcie archiwalne)

Czy zapomnieliśmy o Gandhim? W tym roku, kiedy obchodzimy 150. rocznicę jego urodzin, odpowiedzią musi być głośne NIE! Fala artykułów na jego temat, debaty, dyskusje, wykłady, książki, które wciąż o nim publikowane są - wszystko to wyjaśnia to dobitnie. Nawet poza tym Gandhi zawsze był wśród nas bardzo. Żyjemy w epoce dokumentacji, a wszystkie dzieci w wieku szkolnym wiedzą o jego walce o wolność Indii, jego bliźniaczej broni Ahimsy i Satyagrahy. Poza tym są miliony obrazów i obrazów. Gandhi zawsze łatwo dawał się artyście; kilka linijek może dać piękny minimalistyczny obraz, często wzbogacony melodyjną, uduchowioną Vaisnava Jana To grającą w tle.

Niestety z czasem nawet ten obraz staje się banałem, a opowieści twardnieją w legendy, stają się banalne i zmęczone. Jeśli chcemy dotrzeć do prawdziwego mężczyzny, musimy pozbyć się całego tego bałaganu i przejść do jego historii, tak jak ją opowiedział: Historia moich eksperymentów z prawdą.

To dramatyczna historia, nawet w jego prostych, nieprzesadnych słowach. Od bycia nieśmiałym młodym mężczyzną z Kathiawadu do zostania adwokatem w Londynie, od wyjazdu do Afryki, aby zarobić bardzo potrzebne pieniądze dla rodziny i stania się z dnia na dzień kolejnym mężczyzną, który zjednoczył całą społeczność, od bycia człowiekiem, który przyjechał do Indii spoglądanie na gigantów, takich jak Bal Gangadhar Tilak, Gopal Krishna Gokhale, a w trakcie wizyty w Bihar, z powodu natrętnego biednego rolnika, odkrywanie broni obywatelskiego nieposłuszeństwa, za pomocą której można walczyć z Brytyjczykami i obudzić cały kraj — to jest przejażdżka kolejką górską jak żadna inna. Jakby tego było mało, zajął się takimi sprawami, jak dieta wegetariańska, warunki sanitarne (on i jego zespół zawsze sprzątali latryny), brahmacharya, ruch swadeshi i khadi.

Co można sądzić o człowieku, który parał się tak odmiennymi sprawami? Nie tak odmienne od niego, ponieważ dla niego wszystkie te elementy były związane z jego obsesją na punkcie Prawdy. Jego głębokie zainteresowanie nimi było częścią jego poszukiwania prawdy.

Opisywanie prawdy tak, jak się pojawiła i dokładnie w taki sposób, w jaki do niej dotarłem, było nieustanną czynnością.

Rzeczywiście była to nieustanna działalność. Słowo Prawda rozbrzmiewa w całej księdze. Wciąż zadaje sobie pytania, pyta, czy zboczył z Prawdy. Czytając o incydencie, kiedy zostawił umierającego ojca, aby udać się do żony z powodu tego, co bez ogródek nazywa swoją żądzą, zastanawiam się, skąd miał odwagę być tak szczerym. Był to bowiem początek XX wieku, kiedy Indie wciąż tkwiły w szponach wiktoriańskiej moralności i pruderii. Równie fascynująca jest historia jego poddania się lekarzowi i zgody na picie koziego mleka. Dlaczego się zgodziłem, pyta sam siebie. Czy moja przysięga nie obejmowała całego mleka? Jaka sofistyka sprawiła, że ​​oddzieliłem mleko kozie od innych rodzajów mleka? Był bardziej skrupulatny w dotrzymywaniu ślubów, które złożył swojej matce (żadnego mięsa, wina, kobiet), przestrzegając ich w duchu, a nie w literze. Kiedy zdał sobie sprawę, że zataił fakt, że ożenił się z Angielką, która się z nim zaprzyjaźniła, napisał do niej, wyznał prawdę i przeprosił. Niekończące się zadawanie sobie pytań, niekończące się ważenie na jakichś niewidzialnych skalach moralnych i wreszcie przyznanie, że się mylił, jeśli myślał, że się myli.

Wielbiciel prawdy musi zawsze być otwarty na poprawę, a kiedy odkryje, że się myli, musi to wyznać i zadośćuczynić.

Jeśli to jest prawdziwy Gandhi, człowiek, który wierzył w przyznanie się do własnej winy, a następnie odpokutowanie za to, straciliśmy Gandhiego dawno temu. Wątpię, czy nawet wtedy, w czasach rozkwitu Gandhizmu, było wielu, którzy bezwarunkowo podążali za wszystkimi naukami Gandhiego. Często zdarzało się, że nawet wśród jego współpracowników Gandhi mieszał duże problemy z małymi. Ale nic nie było małe dla Gandhiego, jeśli chodziło o prawdę. Według Gandhiego Prawda, Ahimsa i Bóg są tym samym.

Ta idea Prawdy, jej rzeczywistość, była największą ofiarą naszych czasów. Nie tylko nie obchodzi nas już Prawda, nie będziemy w stanie jej rozpoznać, nawet gdy pojawi się przed nami. Kłamstwa stały się powszechną walutą życia publicznego, panuje masowa kultura zaprzeczania i odmowy wzięcia odpowiedzialności za swoje słowa. Tylko przez ten jeden standard ponieśliśmy sromotną porażkę, porzuciliśmy Gandhiego. Być może Gandhi musi mieć odwagę absolutnej uczciwości. W rzeczywistości jest to czas kłamców, kłamstw, które skłaniają do powiedzenia, że ​​nigdy tego nie powiedziałem lub nigdy tego nie zrobiłem, lub zostałem błędnie zacytowany, zacytowany poza kontekstem.

To czas, kiedy gwałciciele idą z dumą, mężczyźni i kobiety, którzy oszukują i plądrują kraj, człowiek u władzy jest uosobieniem arogancji, a hipokryzja szerzy się. Jak więc ośmielimy się powiedzieć, że Gandhi żyje wśród nas? Mieliśmy swoją szansę. Być może jest mała szansa, że ​​Gandhiego będziemy szukać w sobie. Byłby to rzeczywiście większy cud niż cud Mohandasa Karamchanda Gandhiego.

Ten artykuł po raz pierwszy ukazał się w wersji drukowanej 29 października 2019 r. pod tytułem „Porzucenie Gandhiego”. Pisarz jest powieściopisarzem, którego najnowsza książka to Shadow Play