„Aziz Ansari, my, nowoczesne, niezależne finansowo kobiety, nie jesteśmy już strażnikami męskiego honoru”

Grace była wyraźnie rozczarowana nie tylko utytułowanym zachowaniem Ansariego, ale także faktem, że przedstawił się jako wyznawca równości płci na przypince Times Up na Złotych Globach.

Aziz Ansari, Grace, Aziz Ansari niewłaściwe zachowanie seksualne, oskarżenia Ansari o napaść na tle seksualnym, dyskurs dotyczący płci, kwestia płci, męskie poczucie uprawnień, świadomość płci, wyrażanie opinii przez IndianKomik Aziz Ansari

Jesteśmy tylko „upadłymi kobietami”, mówi moja najlepsza przyjaciółka, chichocząc, rozmawiając o kolejnym przypadkowym spotkaniu z mężczyzną. Ale etykietą „upadłych kobiet” nie jest poniżanie siebie, ani żadnej innej kobiety, która zdecyduje się prowadzić styl życia uważany za „ryzykowny” w konwencjonalny sposób. Raczej „kobiety upadłe” są niemal odznaką honoru, którą ona i ja z dumą nosimy na sobie. Niesie w sobie znaczenie wyzwolenia seksualnego i możliwości dokonania wyboru dla siebie, które są przywilejami, które pokolenia kobiet przed nami udostępniły nam dzięki trwałej determinacji.

Kiedy jednak po raz pierwszy przeczytałem relację dziewczyny, która oskarżyła komika i filmowca Aziza Ansariego o nadużycia seksualne, od razu usłyszałem, jak pomyślałem: „Mogła bardzo dobrze „wybrać” to, że z nim nie pójdzie”. Grace (fikcyjna nazwa nadana dziewczynie przez publikację, która zawierała jej relację), najwyraźniej należy do tej samej warstwy wyzwolonych kobiet, której częścią jesteśmy ja i moja przyjaciółka. Wyraźnie nosiła w sobie agencję, aby zdecydować, czy chce podejść do mężczyzny, którego podziwiała, czy wysłać mu SMS-a przez kilka następnych dni i czy chce iść z nim na kolację i poza tym, ponieważ dobrze. Pytanie, które od razu mnie uderzyło, to dlaczego teraz musi grać kartą ofiary, podczas gdy przez cały czas wykazywała oznaki bycia doskonale nowoczesną, wyzwoloną kobietą, która nie potrzebuje, by mama mówiła jej, co ma robić.

Jestem przekonany, że gdyby moja mama lub jakakolwiek inna kobieta z jej pokolenia przeczytała ten artykuł, natychmiast przewróciłaby oczami i powiedziała „czego się spodziewała?” Dość do myślenia artykuł opublikowany przez Atlantic niedługo po relacji dziewczyny opublikowany, stanowi przejmujący punkt. Autorka zauważa, że ​​my, współczesne kobiety, jesteśmy pod wieloma względami silniejsze niż te z poprzednich pokoleń. A jednak mówi dalej, że w wielu innych jesteśmy słabsi od nich. W czasach, w których moja matka i jej poprzednicy dorastali, kobiety uczono po prostu walczyć (słownie, fizycznie i w każdy inny sposób) z każdym spotkaniem seksualnym, które przeszkadzało im w zachowaniu honoru (czytaj: honor męski).

Ale od nas, nowoczesnych, wykształconych, niezależnych finansowo kobiet, nie oczekuje się już, że będziemy strażnikami tego męskiego honoru. Uczono nas zaciekle ambitnych, tych, którzy mogą domagać się równości na podstawie osiągnięć zawodowych i niezależności finansowej. Jednocześnie dorastaliśmy w czasach feministycznej narracji, która wzywa nas do bycia strażnikami własnego głosu i wyboru. Ta sama narracja o upodmiotowieniu kobiet, która nauczyła nas dążenia do niezależności finansowej, przekonała nas również do otrząsania się z granic konwencjonalizmu i samodzielnego decydowania, o której godzinie chcemy wrócić do domu, z kim się spotykamy, kiedy i z kim postanawiamy wyjść na randkę i co postanawiamy z nim później zrobić.

W tym kontekście Grace wydaje się doskonale pasować do kategorii „kobiet upadłych”, jak powiedziałaby moja przyjaciółka. Powstaje jednak pytanie, co jeśli znaczące zmiany w naszym stylu życia sprawią, że staniemy się bardziej podatni na niewłaściwe zachowania seksualne, a może mniej przygotowani na to samo? Czy feministyczny dyskurs o szukaniu równości poprzez akt dokonywania wyboru zaczął teraz przynosić odwrotny skutek? Czy powinienem teraz mieć się na baczności i nie iść na randkę z kimś, kogo poznałem na Tinderze i rozmawiałem z wieloma SMS-ami?

Niestety, jest pewien aspekt ruchu na rzecz upodmiotowienia kobiet, który często pomijamy – fakt, że odbywa się on w wypaczony, niezrównoważony sposób. Chociaż z jednej strony urodziliśmy to pokolenie kobiet, które są bardzo niezależne i asertywne, czy naprawdę urodziliśmy pokolenie mężczyzn, którzy potrafią odpowiednio reagować na kobiety nowej ery? Kiedy Grace wyszła na randkę z mężczyzną, którego prawie nie znała, kiedy postanowiła wrócić z nim do domu po obiedzie, miała wyraźnie wrażenie, że Ansari będzie wrażliwy na jej oczekiwania. Kiedy opowiedziała reporterowi o wieczorze randkowym, była wyraźnie rozczarowana nie tylko zachowaniem Ansariego, jak ma to miejsce, ale także faktem, że przedstawił się jako wyznawca równości płci na przypince „Times Up” na Złotych Globach. To, co wyraźnie źle zrozumiała, to fakt, że on, podobnie jak wielu innych mężczyzn, których Grace i kobiety takie jak ona spotkały, nie są społecznie uwarunkowani, aby reagować na wybory wyzwolonych seksualnie kobiet tak, jak byśmy tego chcieli.

Dyskurs na temat równości płci często wskazywał na szereg niezbędnych kroków, które należy podjąć. Upewnij się, że jest wykształcona, upewnij się, że jest niezależna, upewnij się, że zarabia na własne życie, upewnij się, że jest asertywna, upewnij się, że jest silna, to stwierdzenia, które wielokrotnie słyszeliśmy jako konieczność w niezwykłej zmianie społecznej, jaką ta płeć oczekuje się, że nastąpi równość. Ale dlaczego brakuje „jego” w tej narracji? Czy nie powinniśmy nalegać na uczynienie go bardziej wrażliwym, bardziej wrażliwym na potrzeby kobiety, uczynienie go mniej uprawnionym, uczynienie go bardziej odpowiedzialnym i odpowiedzialnym? Żadna zmiana społeczna nigdy nie będzie możliwa poprzez umieszczenie bagażu niezbędnych kroków na barkach samych kobiet. Najwyższy czas, abyśmy postanowili lepiej wychować naszych chłopców.