Sprawa „dziennikarstwa pokojowego”

Podczas gdy media muszą nadal bezstronnie informować o konfliktach, teraz muszą również dążyć do znalezienia rozwiązań

Werdykt Ayodhya, werdykt Babri Masjid, Krishna Janmabhoomi, Ram Janmabhoomi, Express Opinion, Indian ExpressFaktem jest, że media nie są w stanie właściwie ocenić swojej roli.

Przyjrzyjmy się dwóm ostatnim wydarzeniom. Zamieszanie w Ajodhji właśnie zostało rozwiązane i niektórzy ludzie już zaczęli wskrzeszać kontrowersyjne kwestie świątyń Krishna Janmabhoomi i Kashi Vishwanath. Z drugiej strony wybuchła wojna między Armenią a Azerbejdżanem. Pozornie wydaje się, że nie ma podobieństwa między tymi dwoma incydentami. Ale jeśli przyjrzymy się głębiej, odkryjemy, że religijna złość jest wspólnym źródłem tych incydentów. W Indiach fundamentalistyczna część sił Hindutva chce jakoś zniszczyć meczety znajdujące się obok świątyń Krishna Janmabhoomi i Kashi Vishwanath. Podobnie Azerbejdżan jest krajem islamskim i próbuje uwolnić od Armenii kawałek ziemi, gdzie ludzie z różnych społeczności żyją spokojnie, ale muzułmanów jest więcej. Turcja włączyła się do walki z Azerbejdżanem tylko dlatego, że jest krajem islamskim. Istnieją doniesienia, że ​​Pakistan pomaga także Azerbejdżanowi w wojnie. Religia jest wszystkim, na czym im zależy.

Jest wiele takich przypadków, w których ideologiczny fanatyzm i niezgoda wywodząca się z religii pogarszają sytuację. Media są oczywiście odpowiedzialne za wysuwanie wszystkich takich incydentów na pierwszy plan i przekazywanie informacji ludziom w prostych słowach. To niezwykle ciężka praca. Czy powinien zgłaszać tylko incydenty? Jak media powinny dotrzeć do sedna problemu i przekazać prawdę bez dalszego zaostrzania konfliktu? Faktem jest, że media nie są w stanie właściwie ocenić swojej roli.

W Indiach bardzo mała część mediów odpowiednio podchodzi do tego wyzwania. Jeśli gdziekolwiek w Indiach zostanie zgłoszony lincz tłumu, różne grupy medialne zajmują przeciwne stanowiska. Próbując wydobyć ogrom przestępczości, zaczynają promować dysharmonię między obiema społecznościami. Nic nie wskazuje na to, że próbują zawrzeć pokój ze swoim dziennikarstwem. Tak jest nie tylko w samych Indiach; media na całym świecie nie mają programu pokojowego.

Od Pakistanu po Irak, od Izraela po Syrię i Mjanmę, od Stanów Zjednoczonych nękanych przez #BlackLivesMatter po części Europy, w których antyimigrancka retoryka jest na wysokim poziomie, jaką rolę mogą odegrać media w znalezieniu rozwiązania napięć? Dlaczego w społeczeństwie panuje przekonanie, że media często dolewają oliwy do ognia?

Te pytania prześladują nas wszystkich w świecie mediów, ponieważ wiadomości poszły nie tak. Zwykle przedstawiamy tylko nieciekawe fakty lub liczby — ile osób zostało zabitych, które społeczności były zaangażowane lub dotknięte, ile domów zostało zniszczonych itp. Po prostu podając fakty i liczby, gdy dochodzi do konfliktu, robimy tylko coś miłego dziennikarstwa, które ośmielam się nazywać dziennikarstwem wojennym. Nie zajmujemy się dziennikarstwem, na które pozwalają takie sytuacje kryzysowe. Więc jaki rodzaj dziennikarstwa powinniśmy uprawiać? Na pewno nie jest to obecna forma dziennikarstwa wojennego czy dziennikarstwa pokoju.

Czym więc jest dziennikarstwo pokojowe? A dlaczego nie wystarcza nam dziennikarstwo rzeczowe czy dziennikarstwo pokoju? Ponieważ uprawiając dziennikarstwo faktów, przedstawiamy fakty i liczby. A kiedy prowadzimy dziennikarstwo pokoju, powstrzymujemy się od jakichkolwiek komentarzy lub uwag, które mogłyby pogorszyć sytuację. Dziennikarstwo pokojowe nakazuje nam dotrzeć do źródła konfliktu, zbadać wszystkie kwestie, których dotyczy, dogłębnie je przeanalizować i znaleźć możliwe rozwiązanie.

Koncepcja dziennikarstwa pokojowego została zaproponowana przez norweskiego socjologa i głównego założyciela dyscypliny Peace and Conflict Studies, Johana Galtunga. Badania pokazują, że wiadomości o konflikcie często skłaniają się ku przemocy. Tak więc takie uprzedzenie mogłoby zostać skorygowane przez dziennikarstwo pokojowe, które, innymi słowy, można określić jako dziennikarstwo rozwiązywania konfliktów lub dziennikarstwo wrażliwe na konflikty. Dziennikarstwo pokojowe ma miejsce wtedy, gdy redaktorzy i reporterzy dokonują wyborów — co do tego, co zgłaszać i jak to zgłaszać — które stwarzają społeczeństwu możliwość rozważenia i docenienia pokojowych reakcji na konflikt, mówi Jake Lynch, przewodniczący Departamentu Pokoju oraz Studiów nad Konfliktami (DPACS) na Uniwersytecie w Sydney.

W XVIII wieku, szczególnie podczas pandemii, mieliśmy dziennikarzy zajmujących się chorobami, którzy szczegółowo relacjonowali, jak rozprzestrzeniały się epidemie i jak ludzie cierpieli, ale niewiele było wiadomo o uzdrowieniach, a zatem niewiele było relacjonowanych. Dziś mamy dziennikarzy zajmujących się zdrowiem, którzy piszą o aktualnych badaniach nad nowymi lekami na choroby i zdrowym stylu życia, które pomagają zapobiegać chorobom. Podobnie nadszedł czas, aby dziennikarze pokojowi pisali nie tylko o przemocy czy wojnie, ale o jej przyczynach, zapobieganiu i sposobach przywrócenia pokoju.

Ten rodzaj dziennikarstwa jest nowy na świecie i bardzo trudny i wymagający w prowadzeniu. Ta koncepcja jeszcze się nie zakorzeniła w żadnym kraju. Musimy zadbać o to, aby rosła i stawała się produktywna oraz zapewniała rozwiązania, a nie tylko przedstawianie faktów i liczb.

Wieloreligijny, wieloetniczny, wielojęzyczny i wielokulturowy kraj, taki jak Indie, najbardziej potrzebuje dziennikarstwa pokojowego. Im wcześniej ją opracujemy, tym łatwiej będzie nam wydostać się ze strefy konfliktu.

Pisarz jest przewodniczącym redakcji Lokmat Media i byłym członkiem Rajya Sabha