Rząd musi pogrubić skórę na krytykę

Rządowa taktyka młota kowalskiego w kontaktach z mediami i krytyką może równie dobrze być autodestrukcyjna.

Z mojego doświadczenia wynika, że ​​im silniejszy i stabilniejszy rząd, taki jak wcześniej reżimy Indiry Gandhi i Rajiva Gandhi, tym bardziej autorytarni są jego media. (Ilustracja: CR Sasikumar)

Czasami zastanawiam się, czy ci na szczycie rządzącego establishmentu, nawet po siedmiu latach u władzy, zdają sobie sprawę, że ostre taktyki ich menedżerów ds. PR, mające na celu zapewnienie dobrego rozgłosu, przynoszą znacznie więcej szkody niż pożytku. Niebezpieczeństwo mściwych, represyjnych przesadnych reakcji polega na tym, że mogą one przynieść odwrotny skutek, pozostawiając negatywne wrażenie nie tylko w kraju, ale także za granicą, gdzie w ostatnich miesiącach ranking Indii jako prawdziwej demokracji z żywą wolną prasą został uderzony. Być może lekarstwo na negatywną prasę nie polega na nadużywaniu wiarygodności agencji ratingowych, ale na introspekcji. Nie uderzanie posłańca, ale zmienianie wiadomości.

Jednym z takich niedawnych przykładów jest wysłanie przez policję zawiadomienia, po którym zespoły policyjne odwiedzają puste biura Twittera, tylko dlatego, że Twitter umieścił niekorzystne tagi na niektórych tweetach członków partii rządzącej. Niezależnie od tego, czy rząd miał rację, czy nie, w sporze z Kongresem o autentyczność kontrowersji związanej z zestawem narzędzi, optyka kolejnych prób wywierania presji na globalną platformę mediów społecznościowych była znacznie bardziej szkodliwa.

Między styczniem a czerwcem 2020 r. rząd wystosował do Twittera bezprecedensowe 2367 wniosków o ujawnienie tożsamości osób piszących, jak uważał, kontrowersyjne wiadomości i posty. Przepisy dotyczące informacji i technologii, które zostały zrewidowane w lutym, dekretują, że rząd ma prawo do informacji o osobach wysyłających niezgodne z prawem wiadomości przez Internet, co z pewnością jest zaprzeczeniem konstytucyjnego prawa do prywatności i wolności wypowiedzi. WhatsApp, należący do Facebooka komunikator, zakwestionował teraz rząd przed sądem w związku ze złowieszczymi nowymi przepisami, które weszły w życie kilka dni temu. Portal uważa, że ​​nowe przepisy mogą zostać nadużyte do wykasowania sprzeciwu.



Zwykłym uzasadnieniem naruszenia prywatności obywatela jest bezpieczeństwo narodowe”. Niestety, rządy mają tendencję do interpretowania tego niejasnego, wszechogarniającego terminu dla celów samolubnych. Na przykład, bicie praw wywrotowych z czasów kolonialnych przeciwko dziennikarzom za chwilowe błędne informowanie, że agitujący rolnik w Dzień Republiki został powalony policyjną kulą. Wysłanie zespołu Dyrekcji ds. Egzekwowania do biura internetowego portalu informacyjnego, którego poglądy nie są zgodne z rządową taktyką w stylu awaryjnym. Ci, którzy nie zgadzają się z oficjalną narracją, są określani mianem antynarodowych za niszczenie wizerunku kraju. Wydaje się, że prawie każda debata, od zdrowia publicznego po ekonomię, sprowadza się do pro- lub antyindyjskiego.

Z mojego doświadczenia wynika, że ​​im silniejszy i stabilniejszy rząd, taki jak wcześniej reżimy Indiry Gandhi i Rajiva Gandhi, tym bardziej autorytarni są jego media. Niepewne rządy koalicyjne, czy to Atala Bihari Vajpayee, czy PV Narasimha Rao, były znacznie bardziej tolerancyjne i przyjmowały krytykę.

Przynależność do starej szkoły, ja osobiście wierzę, że uprzejmość i akomodacja oraz posiadanie wystarczająco szerokich ramion, by przyjąć krytykę na brodę, sprzyjają lepszym relacjom z mediami niż rzucanie się na całość. Dobrze uargumentowany kontratak jest o wiele bardziej skuteczny niż dyktatorski atak z głową.

Sharda Prasad, uczona i dżentelmeńska rzeczniczka prasowa Indiry Gandhi, którą odziedziczył Rajiv Gandhi, zawsze czułem, była godnym przykładem do naśladowania przez tych, którzy teraz siedzą na jego krześle. Kiedy spotkałem go po raz pierwszy, pracowałem w gazecie postrzeganej jako wrogo nastawiona do rządu. Niezależnie od tego był zawsze dostępny i uprzejmy i zapewniał mnie, że jego zadaniem jest zachęcanie do przejrzystości i promowanie zdrowego dialogu publicznego. (Niestety, Prasad miał niewiele do powiedzenia w PMO, zanim go spotkałem.)

Podejście Prasada zostało również zastosowane przez zmarłego Aruna Jaitleya jako ministra informacji i nadawania w Modi 1.0. Jaitley przyjaźnił się z dziennikarzami z całego spektrum politycznego. Być może przyczyniło się to po części do tego, że premier w swojej pierwszej kadencji z pewnością cieszył się lepszymi niż obecnie kontaktami z mediami, zarówno w kraju, jak i za granicą. Wielu w partii kpiłoby z Jaitleya z powodu jego cech, które były atutem, zwłaszcza w czasach kryzysu.

W Modi 2.0 zasada przewodnia dla komórki medialnej PM i komórki IT BJP wydaje się być całkowicie przeciwstawna, a motto brzmi: albo jesteś ze mną, albo przeciwko mnie.

Każda krytyka jest postrzegana jako atak polityczny przez tych, którzy albo nie mogą wygrać wyborów, albo nie zostali wybrani. Tak więc media, które zadają pytania lub są krytyczne, organizacje pozarządowe i kampusy, społeczeństwo obywatelskie, artyści są postrzegani jako polityczni rywale w koalicji przegranych.

Cywilizowana rozmowa między różnymi punktami widzenia nie jest więc już możliwa w tak spolaryzowanym środowisku. Być może dzieje się tak po części dlatego, że ci, którzy obecnie zajmują się mediami, zarówno w rządzie, jak iw partii, nie byli ani dziennikarzami od początku, ani nie mieli żadnego doświadczenia w kontaktach z dziennikarzami. Większość z nich to eksperci IT i branżowi, bez wrażliwości politycznej, którzy krótkowzrocznie oceniają sukces lub porażkę pod względem liczby poparcia w mediach społecznościowych lub tego, ile znęcali się, by podporządkować się swojej linii. Dla nich to, który hashtag jest modny, staje się ważnym wskaźnikiem i dlatego nie rozumieją, dlaczego nadużywanie prasy zagranicznej – czy to w latach 70., czy w zeszłym tygodniu – jest głupie i przynosi efekt przeciwny do zamierzonego. Uważają, że ich zadaniem jest ustalanie narracji i dawanie punktorów mediom, których duża część zajmuje się wycinaniem i wklejaniem.

Podobnie komórka informatyczna partii dominuje w narracji bardziej niż przywódcy polityczni. Operatorzy komórek IT nie mają żadnego wyczucia historii ani polityki, ich obalania i kontrataki są surowe i obraźliwe, natychmiast wzmocnione przez armię trolli. Dominacja komórki IT BJP jest tak silna, że ​​niektórzy zwykle łagodnie mówiący ministrowie centralni są widziani na Twitterze w nietypowo ostrym, obraźliwym języku o swoich politycznych wrogach. Każdy dzień staje się dniem kampanii wyborczej. Czasami ordynarny i nieodpowiedni język retoryki kampanii, opisany przez posła TMC Mohua Moitrę jako nadużycie na poziomie ulicy, nie wydaje się robić wrażenia na bengalskim wyborcy. Partia i rząd muszą zdać sobie sprawę, że będąc u władzy, teraz, gdy wkraczają w ósmy rok, muszą wyhodować grubszą skórę, w przeciwnym razie ta spirala nadużyć i zastraszania rozprzestrzeni się jak infekcja.

Ta rubryka po raz pierwszy pojawiła się w wydaniu drukowanym 31 maja 2021 r. pod tytułem „Kiedy kula wystrzeliwuje”. Pisarz jest redaktorem konsultacyjnym The Indian Express i autorem The Emergency, A Personal History