Jeśli PM Modi chce być szanowany, musi pozbyć się tych, którzy porównują go do bogów

Premier Modi chce być postrzegany jako potężny demokratyczny przywódca, jako mąż stanu, dlaczego więc nie zauważył, że jeśli pozwala się otoczyć pochlebcom, to jest to coś, czego nigdy nie osiągnie?

Premier Narendra Modi

Prawdą jest, że nie jestem już dłużej uważany za wielbiciela Narendry Modiego. To prawda, że ​​codziennie jestem oczerniany w mediach społecznościowych za bycie „nienawistnikiem Modi”. Prawdą jest też, że zawsze doceniam premiera, kiedy uważam, że jest to słuszne. Pochwaliłem go za radzenie sobie z naszym kryzysem Covid z pośpiechem i zręcznością. Tak więc prawie nie zauważyliśmy, że publiczne usługi zdrowotne w Indiach należą do najgorszych na świecie. Kraje rozwinięte ze znacznie lepszymi szpitalami publicznymi io wiele lepszymi standardami higieny publicznej nie radziły sobie tak dobrze jak my.

Są jeszcze inne rzeczy, za które Modi zasługuje na pochwałę. Swachh Bharat odniósł ogromny sukces. Indianie nie wypróżniają się już wszędzie, jak to brutalnie obserwowała Vidia Naipaul w latach sześćdziesiątych. Wciąż można je zobaczyć podczas publicznych wypróżnień, ale nie jest to już społecznie akceptowalne. To było dopiero na drugi dzień. W mojej wiosce skończył się poranny spektakl, w którym rzędy kobiet wypróżniają się i radośnie rozmawiają na plaży. W swojej drugiej kadencji Modi postawił sobie za cel udostępnienie czystej, bieżącej wody w każdym wiejskim i miejskim domu. To są rzeczy, które powinny się wydarzyć dawno temu i nigdy się nie wydarzyły. To dlatego, że Modi umieścił je na szczycie swojej listy priorytetów, zaczęły się teraz pojawiać.

Jako kogoś, kto wierzy, że Indie zostały zrujnowane przez socjalistyczną politykę i głupie przekonanie, że urzędnicy mogą z powodzeniem prowadzić ogromne przedsiębiorstwa, cieszy mnie, że minister finansów używa teraz słowa prywatyzacja. Kiedy Atal Bihari Vajpayee próbował sprywatyzować kilka firm rządowych, nie odważył się użyć tego słowa i zamiast tego wybrał eufemizm „dezinwestycje”. Modi ostatnio powtarzał, że nie wierzy, by rząd miał interes do prowadzenia biznesu. Za wszystkie te rzeczy zasługuje na pełne uznanie i należy mu to przyznać. Dlatego jest tak zagadkowe, że pozwala swoim ministrom i głównym ministrom zachowywać się jak banda sługusów.

Ostatnie obrzydliwie pochlebne oświadczenie wyszło w zeszłym tygodniu od nowego szefa ministra stanu Uttarakhand. Tirath Singh Rawat powiedział: Nadejdzie dzień, kiedy, podobnie jak Shri Ram i Shri Krishna, mieszkańcy Indii będą czcić Modiego jako boga. To pech, że zrobił jeszcze jedną naprawdę niemądrą uwagę o kobietach noszących podarte dżinsy i za to został publicznie skrytykowany przez armię indyjskich kobiet. Tak jak powinien. Jak śmie myśleć, że ma prawo mówić kobietom, co powinny, a czego nie powinny nosić? Nawiasem mówiąc, jeśli nie lubi odsłoniętych kolan, to co nosił jako członek RSS w czasach, gdy mundur miał spodnie w kolorze khaki?

Gdyby wybrał kolejny tydzień na wygłaszanie swoich prymitywnych komentarzy na temat damskich dżinsów, być może większą uwagę poświęcił przemówieniu, w którym porównał Modiego do Rama i Krishny. Wygłaszanie tego rodzaju uwag przez wybieranych urzędników jest obrazą dla indyjskiej demokracji i naszej Konstytucji. Niestety zbyt wielu ministrów i wysokich urzędników mówiło takie rzeczy. Zapominają, że nasi ojcowie założyciele postanowili dać każdemu Hindusowi prawo do głosowania właśnie dlatego, że chcieli zaszczepić naszej populacji, która była wówczas w większości analfabetami, że politycy nie są bogami. Zrobili to w czasie, gdy prawie połowa Indii była rządzona przez książąt, którzy lubili, jak ich poddani wierzyli, że powinni być traktowani jako władcy z boskimi prawami.

To smutne, ale prawdziwe, że po tym, jak Indie stały się nowoczesnym narodem, przez 50 lat rządziła nami wybrana dynastia. Prawdą jest, że członkowie tej dynastii tak wysoko sobie cenili, że prawie nie ma miasta, miasteczka czy wioski w Indiach, w którym jakiś budynek publiczny lub obiekt użyteczności publicznej nie zostałby nazwany imieniem jakiegoś członka Dynastii. Modi powinien pamiętać, że jednym z powodów, dla których wygrał dwa wybory parlamentarne pełną większością, jest to, że ludzie śmiertelnie chorowali na dziedziczną demokrację, Durbar w Delhi i pochlebców, którzy umożliwili jej istnienie.

Dlaczego więc pozwala swoim ministrom i głównym ministrom zachowywać się jak sługusy? Dlaczego pozwala swojej armii okrutnych, mściwych trolli w mediach społecznościowych krzyczeć obelgi na każdego, kto ośmieli się skrytykować jedną z jego zasad? Ostatnie ćwiczenia Modiego w dyplomacji szczepionkowej są dowodem na to, że bardzo dba o swój wizerunek w oczach świata. Chce być postrzegany jako potężny przywódca demokratyczny, jako mąż stanu, dlaczego więc nie zauważył, że jeśli pozwala się otaczać pochlebcom, to jest to coś, czego nigdy nie osiągnie?

Na świecie są inni przywódcy z zamiłowaniem do służalczości i pochlebców, ale żaden z nich nie jest postrzegany jako mąż stanu lub przywódca dumnych demokracji. Są widziani takimi, jakimi się stają, gdy otaczają się ludźmi, którzy porównują ich do bogów i mesjaszy. Przywódcy tego rodzaju nazywani są despotami i marnymi dyktatorami, nawet jeśli dojdą do władzy w wyborach. Jeśli Modi chce być szanowany jako przywódca największej demokracji świata, musi pozbyć się tych, którzy porównują go do bogów. Mógłby zacząć od zwolnienia głównego ministra Uttarakhandu, który udowodnił, że jest osobliwym idiotą.

Ta rubryka po raz pierwszy pojawiła się w wydaniu drukowanym 21 marca 2021 r. pod tytułem „Politycy nie są bogami”.