Nowy kapitalizm: w dającej się przewidzieć przyszłości polityka będzie napędzać politykę gospodarczą, a nie rynkową racjonalność
- Kategoria: Kolumny
Powinniśmy nie tylko oczekiwać, że przepływy siły roboczej będą teraz bardziej rygorystycznie regulowane niż wcześniej. Ale także bardziej niż kiedykolwiek wcześniej w ostatnich dziesięcioleciach zachodni inwestorzy będą musieli również brać pod uwagę ryzyko polityczne przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych.

W 1920 r. John Maynard Keynes, być może najbardziej wpływowy ekonomista pierwszej połowy XX wieku, napisał słynny fragment, który równie dobrze mógłby zostać napisany dla naszych czasów. Warto tutaj przytoczyć, Keynes mówił o tym, jak I wojna światowa zakończyła to, co teraz nazywamy Globalizacją 1.0, która trwała prawie sto lat do tego czasu.
Cóż za niezwykły epizod w postępie gospodarczym ludzkości, który zakończył się w sierpniu 1914 roku?… Mieszkaniec Londynu mógł zamawiać przez telefon, popijając w łóżku poranną herbatę, różne produkty z całej ziemi, w takiej ilości, jak on może uznać za stosowne i rozsądnie oczekiwać ich wczesnego dostarczenia na wyciągnięcie ręki; mógł w tym samym momencie iw ten sam sposób wykorzystać swoje bogactwo w bogactwach naturalnych i nowych przedsiębiorstwach z dowolnej części świata i bez wysiłku czy nawet kłopotów dzielić się ich przyszłymi owocami i korzyściami; …Mógł zapewnić sobie natychmiast, jeśli chciał, tanie i wygodne środki transportu do dowolnego kraju lub klimatu… Ale, co najważniejsze, uważał ten stan rzeczy za normalny, pewny i trwały, z wyjątkiem kierunku dalszego poprawę, a wszelkie odstępstwa od niej jako anormalne, skandaliczne i możliwe do uniknięcia.
Żadna wojna światowa nie jest już prawdopodobna, jak nieustannie przypominają nam badacze stosunków międzynarodowych, dzięki broni jądrowej. Ale czy COVID-19 może zamiast tego położyć kres temu, co naukowcy nazywają Globalizacją 2.0, która rozpoczęła się na początku lat 80. i trwała przez cztery dekady, erę, w której ludzie pewnej klasy mogli zamawiać przez (internet)… produkty całej ziemi… bogactwo przygód w dowolnym zakątku świata i uważasz ten stan rzeczy za normalny, pewny i trwały?
W kategoriach ściśle ekonomicznych globalizacja polega na swobodnym przepływie kapitału, towarów i pracy przez granice państw. Jak już jakiś czas temu pisałem na tych stronach („Globalizacja w odwrocie”, IE, 30 listopada 2017 r.), przepływy siły roboczej nigdy nie były tak wolne jak przepływy kapitału i towarów. Kapitał i dobra są odcieleśnione; niekoniecznie widać, kto je wyprodukował. Migranci niejako są ucieleśnieni. Bezpośrednio można zaobserwować, jak bardzo różnią się one etnicznie, rasowo, religijnie od głównego nurtu. Stąd przepływy siły roboczej, jeśli są duże, prawie zawsze wywoływały prawicową politykę natywizmu w sposób, w jaki przepływy towarów i kapitału rzadko się zdarzają.
Nieustępliwa krytyka globalizacji ze strony Donalda Trumpa poprzedza COVID-19. Szczególnym przedmiotem swego gniewu politycznego uczynił nie-białych imigrantów, zwłaszcza Latynosów i muzułmanów, ale był też zaciekle przeciwny wolnemu handlowi, a także krytycznie odnosił się do biznesmenów, którzy w poszukiwaniu niższych kosztów uczynili z Chin cel swoich nagromadzonych inwestycje, przenosząc miejsca pracy z przemysłowego serca Ameryki. Nałożył wyższe cła, aby ograniczyć wolny handel i wezwał amerykańskie korporacje do sprowadzenia kapitału z powrotem do USA. W Europie podobną politykę prowadziła Wielka Brytania, choć mniej głośno.
Co pandemia zrobi z tym politycznym impulsem, który już stał się rzeczywistością w kilku głównych gospodarkach? W żadnym realistycznym politycznym sensie na to pytanie nie można odpowiedzieć, jeśli nie zwrócimy szczególnej uwagi na to, w jaki sposób Globalizacja 2.0 przyniosła Chinom korzyści.
Można oczywiście najpierw zauważyć, że Chiny były jednymi z największych ofiar Globalizacji 1.0 (1815-1914). Szacuje się, że w 1800 roku około 33 procent światowych wyrobów produkowano w Chinach. Porażki w dwóch wojnach opiumowych później, udział ten spadł do 6 procent w 1900 roku. Co ważniejsze, na razie Chiny pozostawały daleko w tyle za innymi gospodarkami we wczesnych latach Globalizacji 2.0. W 1980 roku była 48. największą gospodarką świata. W 1982 roku, przy PKB na poziomie około 200 miliardów dolarów, gospodarki indyjskie i chińskie były podobnej wielkości.
W 2018 r., ostatnim roku, za który mamy systematyczne dane, Chiny z PKB na poziomie 13,6 bln USD były drugą co do wielkości gospodarką na świecie, za Stanami Zjednoczonymi (20,5 bln USD), ale daleko przed Japonią (4,9 bln USD), Niemcami (4,0 bln USD), Wielka Brytania (2,8 bln USD), Francja (2,8 bln USD) i Indie (2,7 bln USD). W 2018 roku Chiny były również największym krajem handlowym na świecie. Jego eksport był wart 2,5 biliona dolarów, znacznie wyprzedzając USA (1,6 biliona dolarów). W 2018 r. Chiny przyciągnęły ponad 203 miliardy dolarów bezpośrednich inwestycji zagranicznych netto (BIZ), znacznie więcej niż Niemcy, Japonia, Wielka Brytania, Francja i Indie (42 miliardy dolarów), a drugie miejsce po USA (258 miliardów) pokazują jak ogromne stały się inwestycje zagraniczne w Chinach.
Biorąc pod uwagę obecną pandemię, jeszcze bardziej odkrywcze są dane dotyczące sprzętu medycznego. W przypadku 50-80 procent dostaw Stany Zjednoczone były zależne od Chin w zakresie ochronnej odzieży chirurgicznej, plastikowych osłon twarzy, tekstylnych masek na twarz i termometrów. Tylko w przypadku wentylatorów i środków do dezynfekcji rąk zależność ta była mniejsza niż 20 procent.
Bez względu na to, jak bardzo biznesmeni i ekonomiści twierdzą, że te trendy są czysto ekonomiczne, pokazując jedynie, jak łatwo jest produkować na dużą skalę w Chinach, przywódcy polityczni świata, nie tylko na Zachodzie, mogą patrzeć na to tylko z wielkim niepokojem i, jeśli Chiny grożą przerwami w dostawach materiałów krytycznych, nawet jako kwestia bezpieczeństwa narodowego.
Polityczne wiatry są teraz niezależne od prezydenta Trumpa, który najwyraźniej próbuje zrobić z Chin kozła ofiarnego, aby ukryć własną partactwo. Biorąc pod uwagę wszystkie wątpliwości, słuszne lub niesłuszne, dotyczące tego, jak Chiny poradziły sobie z informacjami o pochodzeniu wirusa w Wuhan, gniew na Chiny w stolicach światowych jest bardzo namacalny. Zrodzony z nagłych i ogromnych cierpień, taki gniew nie może nie mieć wpływu na ekonomię globalizacji.
Powinniśmy nie tylko oczekiwać, że przepływy siły roboczej będą teraz bardziej rygorystycznie regulowane niż wcześniej. Ale także bardziej niż kiedykolwiek wcześniej w ostatnich dziesięcioleciach zachodni inwestorzy będą musieli również brać pod uwagę ryzyko polityczne przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Zamiast gonić za niższymi kosztami pracy, albo sprowadzą kapitał z powrotem do rodzimych brzegów, albo geograficznie zrestrukturyzują swoje łańcuchy dostaw. W odniesieniu do całej gamy towarów globalne łańcuchy dostaw praktycznie stały się chińskimi łańcuchami dostaw. Ten poziom koncentracji ekonomicznej nie jest już politycznie zrównoważony.
W dającej się przewidzieć przyszłości efektywność ekonomiczna, podstawa systemów rynkowych, będzie musiała iść na niższy bieg. Polityka będzie napędzać nową politykę gospodarczą, a nie racjonalność opartą na rynku. Globalizacja się nie skończy, ale zostanie zepchnięta do większego odwrotu. Wchodzimy w nową fazę kapitalizmu.
Pisarz jest dyrektorem, Center for Contemporary South Asia, Sol Goldman Professor of International Studies and Social Sciences, profesorem nauk politycznych, Watson Institute for International and Public Affairs, Brown University