A potem zniknął

Wyobraź sobie majestatyczną Kim kuśtykającą, wyglądającą trochę gorzej na zużycie. To by go uczłowieczyło dla jego odbiorców.

KIMJONGUNMW okresie zniknięcia Kim Hong Una, młyny plotek o sprawach zagranicznych zaczęły się rozkręcać.

14 października kontrolowana przez państwo gazeta Korei Północnej, Rodong Sinmun, opublikowała zdjęcia Kim Dzong Una chodzącego z laską i uśmiechającego się błogo do kamer. Są to pierwsze (niedatowane) zdjęcia Kima, które pojawiły się po jego ostatniej obserwacji 3 września.

W okresie jego zaginięcia, młyny plotek o sprawach zagranicznych zaczęły się rozkręcać. Pojawiło się wiele teorii, niektóre dość dzikie. Rzeczywiście, WhereIsKimJong-un stał się jednym z najbardziej popularnych hashtagów na Twitterze. Każdy miał teorię, choć żadnej nie można było jednoznacznie zweryfikować. Bo w uproszczeniu mówienie, że jest ekspertem od Korei Północnej, byłoby przesadą – wątpliwe jest, czy taka osoba rzeczywiście istnieje.

Zniknięcie Kima, podobno jego najdłuższa nieobecność w oczach opinii publicznej od czasu, gdy został oficjalnie przedstawiony jako następca Kim Jong-ila w 2010 roku, przyniosło mu jeszcze więcej miejsca na ekranie/nagłówkach niż wtedy, gdy jest fizycznie obecny, patrząc na rzeczy. Niedawno poczucie pilności podsycało to, że Kim nie pojawił się na obchodach 69. rocznicy powstania Koreańskiej Partii Robotniczej. Każdego roku, odkąd objął władzę, Kim świętował tę okazję, odwiedzając Świątynię Słońca Kumsusan, gdzie pochowani są jego ojciec i dziadek.

Jedna z bardziej znanych teorii dotyczyła zamachu stanu. Zgodnie z tą teorią Kim mógł zostać usunięty przez swojego zastępcę dowódcy, generała Hwang Pyong-so, który piastuje kilka krytycznych stanowisk w północnokoreańskim reżimie. Tę teorię głośno poparł Jang Jin-sung, poeta-uciekinier i były oficer propagandy Korei Północnej, który twierdzi, że zamieszki puczu rozpoczęły się w 2013 roku i że generał faktycznie sprawuje kontrolę. Rzeczywisty świadek w sprawie związanej z Koreą Północną jest rzadkością, więc ta konkretna teoria zyskała duże znaczenie. Ustalenie niezawodności stało się drugorzędne.

Uwiarygodnieniem tej teorii był fakt, że Kim, w widocznym odstępstwie od normy, ostro skrytykował wojsko podczas inspekcji pododdziału artylerii, o czym donosi Koreańska Centralna Agencja Informacyjna, co wielu odczytało jako symptomatyczne zakorzenione rozczarowanie wojskiem. W zeszłym roku stracono wuj Kim, Jang Song-thaek, potężny przywódca reżimu. Mogło to być wynikiem kłótni między wujkiem a siostrzeńcem. Ale było to również symboliczne dla wewnętrznych rozłamów wśród elity reżimu. Dodaj do tego głośne czystki wojskowe, które pochłonęły byłego szefa armii, generała Ri Yong-ho. Decydujące było to, że delegacji, która odwiedziła Incheon podczas ceremonii zamknięcia Igrzysk Azjatyckich w celu omówienia wznowienia dwustronnych rozmów między Koreą Północną i Południową, przewodniczył generał Hwang Pyong-so.

Ale teoria była pełna dziur. Po pierwsze, ogólny szablon, który ma zastosowanie do państw głównego nurtu porządku międzynarodowego, nie jest przydatny w przypadku Korei Północnej. Mimo doniesień o ewentualnych wewnętrznych waśniach należy pamiętać, że wszyscy oficerowie wojskowi z Korei Północnej są członkami Partii Robotniczej, a oficerowie najwyższego szczebla również należą do elity politycznej. Posłuszeństwo partii i reżimowi, ucieleśnione przez przywódcę, jest najważniejsze. To, że pomruki niezadowolenia w wojsku mogły doprowadzić do prawdziwego zamachu stanu, wydaje się dość naciągane.

Po drugie, Kim mógł nie być fizycznie widziany, ale jego obecność, zwłaszcza w druku, pozostała niezmieniona. KCNA nadal śpiewało peany na chwałę Drogiego Przywódcy, a Kim pojawił się w kilku godnych opublikowania wzmiankach. Znaczenie tych wzmianek nie umknęło komentatorom: fizyczna nieobecność nie oznacza zaniku wpływów.

Po trzecie, niezdolność Kima do pojawienia się w tym roku w mauzoleum jego przodków nie oznaczała automatycznie śmierci ani utraty łaski. Po czwarte, generał Hwang Pyong-so prawdopodobnie kierował delegacją Incheon jako wysłannik Kima, a nie jako niezależny renegat. Kim jest głównym aktorem Korei Północnej. Jego odsunięcie od władzy byłoby bezprecedensowe w stanie, który pozostałby niezmieniony od momentu jego powstania i na pewno nie odbyłoby się z taką szybkością i płynnością.

Jak teraz najwyraźniej wykazano, zniknięcie Kima było raczej zwyczajne, chociaż oczywiście nie można z całą pewnością stwierdzić powagi jego stanu zdrowia. Poinformowano, że utykał podczas inspekcji w lipcu tego roku, a wielu przypuszczało, że za jego zniknięcie można przypisać obrażenia. Ta teoria była słuszna: jako prawdziwy bóg w idiosynkratycznym stanie, który nie wyznaje żadnej religii, krzywda byłaby powodem do niepokoju. Wyobraź sobie majestatyczną Kim kuśtykającą, wyglądającą trochę gorzej na zużycie. Uczłowieczyłoby go to dla jego krajowej publiczności i być może, kierując się logiką Korei Północnej, również sprawiłoby, że wydawałby się słaby dla jego większej międzynarodowej publiczności. Nieobecność i otaczająca ją niewielka tajemnica sprawią, że wszyscy staną na nogach i umożliwią Korei Północnej prowadzenie gry zgodnie z własnymi zasadami. Kim pojawił się ponownie tak samo nagle, jak zniknął, ponieważ ta polityka zgadywania świata doprowadziła do dość złowrogich wniosków. Niezbędne były dowody jego dobrego samopoczucia — i to na jego zasługę, że udaje mu się tak olśniewająco uśmiechać się po pokonaniu takich przeciwności.

Autor jest starszym oficerem badawczym i koordynatorem Programu Bezpieczeństwa Jądrowego, Instytutu Studiów nad Pokojem i Konfliktami w Delhi.

ekspres@expressindia.com