Czego nie ubierać

Zasady dotyczące ubioru polityków nie są wytworną sprawą, za jaką się wydaje

Dyskusje na temat zasad ubioru tak naprawdę dotyczą wolności ludzi w wyrażaniu siebie i swojego światopoglądu.

W poniedziałek Gujarat MLA Vimal Chudasama został poproszony o opuszczenie Zgromadzenia, ponieważ pojawił się w ciuchach codziennych, co według sprzeciwiających się naruszało przyzwoitość Izby. Chudasama odpowiedział, że prowadził kampanię i wygrywał głosy, mając na sobie t-shirt, podczas gdy jego partia, Kongres, argumentowała, że ​​nie ma zasad dotyczących ubioru w Zgromadzeniu.

Jaka część godności biura danej osoby tkwi w jej ubraniu? Inne kraje również zmagały się z tym pytaniem, ponieważ politycy buntują się przeciwko przepisom, które nakładają obowiązek posiadania krawatów, marynarek lub szpilek lub zakazują butów, sandałów, bluz z kapturem, t-shirtów i szeregu innych niegodnych części garderoby w uświęconych salach ustawodawczych. Można argumentować, że wiele z tych zasad dotyczących ubioru pochodzi z czasów, gdy mężczyźni w imperiach tworzyli zasady, których wszyscy musieli przestrzegać. Tak twierdził poseł maoryski Rawiri Waititi, kiedy w lutym został usunięty z parlamentu Nowej Zelandii za noszenie tradycyjnego wisiorka na szyi zamiast krawata. Ciało NZ w końcu ustąpiło i pozwoliło Waititi porzucić kolonialną pętlę na rzecz swojej tożsamości kulturowej.

Dyskusje na temat zasad ubioru tak naprawdę dotyczą wolności ludzi w wyrażaniu siebie i swojego światopoglądu. Pouczające byłoby również przypomnienie sobie półnagiego fakira, który w 1931 roku wkroczył do Pałacu Buckingham na spotkanie z królem Jerzym V, ubrany tylko w dhoti i szal. Dziesięć lat przed spotkaniem Gandhiji podjął decyzję, by zawsze nosić najskromniejsze ubranie, co było aktem utożsamienia się z najbiedniejszymi Hindusami. Żaden brak materiału nie mógł umniejszyć godności, jaką daje stanowcze, pryncypialne stanowisko.