Dlaczego Indie nie mogą powiedzieć NATO „nie”?

Pragmatyczne zaangażowanie w NATO musi być ważną częścią nowej europejskiej orientacji Indii, zwłaszcza w kontekście poszukiwania przez kontynent nowej roli w regionie Indo-Pacyfiku.

NATO nie oferuje Indiom członkostwa; Delhi też nie jest zainteresowane. Kwestią sporną jest kwestia zbadania potencjalnej wspólnej płaszczyzny. (Ilustracja: CR Sasikumar)

Każda sugestia, że ​​Indie powinny zaangażować Organizację Traktatu Północnoatlantyckiego, zwykle spotyka się w Delhi z zimnym spojrzeniem. Indie w ostatnich latach przełamały wiele domniemanych politycznych tabu w swojej polityce zagranicznej, ale rozmowy z NATO nie są jednym z nich. Dlaczego regularne konsultacje z NATO, powojennym sojuszem wojskowym między USA a Europą, są tak niewyobrażalne w Delhi?

W czasie zimnej wojny odmowa Indii była oparta na niezaangażowaniu się w sojusz. Argument ten miał niewielkie uzasadnienie po zakończeniu zimnej wojny w latach 1989-91. Od tego czasu NATO zbudowało partnerstwa z wieloma neutralnymi i niezaangażowanymi państwami. NATO prowadzi regularne konsultacje zarówno z Rosją, jak iz Chinami, pomimo narastających z nimi napięć w ostatnich latach.

Dialog Indie-NATO oznaczałby po prostu regularne kontakty z sojuszem wojskowym, którego większość członków to ugruntowani partnerzy Indii. Jeśli Delhi chce wciągnąć niechętną Rosję do dyskusji na temat Indo-Pacyfiku, nie ma sensu unikanie zaangażowania z NATO, które obecnie debatuje o roli na wodach Azji.

Indie prowadzą wymianę wojskową z wieloma członkami NATO – w tym z USA, Wielką Brytanią i Francją – w formacie dwustronnym i minilateralnym. Dlaczego zatem wspólne zaangażowanie w NATO jest problematyczne? Skoro Delhi przeprowadza ćwiczenia wojskowe z dwoma krajami, z którymi ma poważne problemy w zakresie bezpieczeństwa — Chinami i Pakistanem — pod hasłem Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SCO), dlaczego rozmowy z NATO miałyby być przekleństwem?

Prawdziwym problemem Indii nie jest NATO, ale trudności Delhi w strategicznym myśleniu o Europie. To zahamowanie ma głębokie korzenie. W epoce kolonialnej Kalkuta i Delhi patrzyły na Europę oczami Brytyjczyków. Po odzyskaniu niepodległości Delhi skłaniało się do patrzenia na Europę przez pryzmat Rosji. W ciągu ostatnich kilku lat Delhi zaczęło tworzyć niezależne europejskie ramy, ale ma jeszcze sporo do zrobienia, jeśli chodzi o ich konsolidację. Rozmowy z NATO powinny być ważną częścią indyjskiej strategii europejskiej.

Brytyjskie rządy w Indiach wiązały się z ciągłą walką z rywalizującymi mocarstwami europejskimi. Najpierw musiała zwyciężyć nad Portugalczykami, Holendrami i Francuzami. Następnie musiała stale pilnować planów innych mocarstw europejskich mających na celu podważenie brytyjskiej hegemonii na subkontynencie. W tej tak zwanej Wielkiej Grze – z Francją, Niemcami i Rosją na różnych etapach – podejrzliwość wobec Europy została wpisana w DNA indyjskiego establishmentu. W wielkim odwróceniu sytuacji po odzyskaniu niepodległości, napędzanym licznymi względami, w które nie musimy się tutaj zagłębiać, Delhi zaczęło polegać na Związku Radzieckim, jeśli chodzi o jego bezpieczeństwo w czasie zimnej wojny, pośród pogłębiającego się podziału politycznego Indii z Zachodem.

Oczywiście w ciągu ostatnich trzech stuleci istniały przeciwstawne trendy. Gdy Kompania Wschodnioindyjska rozszerzyła swój zasięg, wielu książąt szukało współpracy z innymi Europejczykami w swoich (przegranych) bitwach o zachowanie suwerenności wobec Brytyjczyków.

Gdy siły nacjonalistyczne zyskiwały na popularności na początku XX wieku, szukały sojuszy z europejskimi potęgami, aby obalić imperium brytyjskie. Wilhelmina Niemcy pomogły w utworzeniu pierwszego tymczasowego rządu Indii w Kabulu, kierowanego przez Raja Mahendra Pratap Singh i Maulana Barkatullah w 1915 roku. Nowo utworzony Związek Radziecki stał się atrakcyjnym partnerem dla indyjskich rewolucjonistów w obaleniu brytyjskiego radży. W czasie II wojny światowej Subhas Bose szukał niemieckiego wsparcia, by wyprzeć Wielką Brytanię z Indii.

Gdy zimna wojna ogarnęła świat, niuanse Europy stały się trudniejsze w Delhi. Indie zaczęły postrzegać Europę Zachodnią jako przedłużenie Stanów Zjednoczonych, a Europę Wschodnią jako zbiór sowieckich satelitów. Wiele wewnętrznych sprzeczności Europy nie zniknęło podczas zimnej wojny; ale sztywne ideologiczne ujęcie świata w Delhi na osiach Wschód-Zachód i Północ-Południe pozostawiało niewiele miejsca na twórcze zaangażowanie w Europę.

Upadek muru berlińskiego i upadek Związku Radzieckiego wymagały nowego podejścia do Europy. Ale Delhi nie mogło poświęcić takiej strategicznej uwagi, jakiej wymagała Europa. Biurokratyzacja zaangażowania między Delhi a Brukselą oraz brak zainteresowania politycznego na wysokim szczeblu uniemożliwiły Indiom pełne wykorzystanie odradzającej się Europy.

Premier Narendra Modi z pewnością dążył do zakończenia tego przedłużającego się zaniedbania politycznego. Przykładem jest pogłębiające się partnerstwo morskie z Francją od 2018 roku. Dołączenie do francusko-niemieckiego sojuszu na rzecz multilateralizmu w 2019 roku to kolejna rzecz. Pierwszy szczyt Modiego z narodami nordyckimi w 2018 r. był uznaniem, że Europa nie jest monolitem, ale kontynentem subregionów. Podobnie było z zaangażowaniem w środkowoeuropejską czwórkę wyszehradzką.

Wygląda na to, że Delhi jest gotowe na nowy, energiczny atak na Europę w tym roku. Pragmatyczne zaangażowanie w NATO musi być ważną częścią nowej europejskiej orientacji Indii, zwłaszcza w kontekście poszukiwania przez kontynent nowej roli w regionie Indo-Pacyfiku.

Chociaż NATO jest imponującym sojuszem wojskowym, nie ma nawet dziesięciu stóp wysokości. Jest rozdarty podziałami na to, jak dzielić ciężar wojskowy i znaleźć właściwą równowagę między dążeniem NATO a UE do niezależnej roli wojskowej. Członkowie NATO nie zgadzają się co do Rosji, Bliskiego Wschodu i Chin. Tymczasem konflikty między członkami NATO – na przykład Grecją i Turcją – zaostrzyły się. Ostatnie przygody NATO poza Europą – w Afganistanie, Iraku i Libii nie wzbudziły podziwu.

NATO nie oferuje Indiom członkostwa; Delhi też nie jest zainteresowane. Kwestią sporną jest kwestia zbadania potencjalnej wspólnej płaszczyzny. Aby odegrać jakąkolwiek rolę w regionie Indo-Pacyfiku, Europa i NATO potrzebują partnerów takich jak Indie, Australia i Japonia. Delhi z kolei wie, że żadna pojedyncza potęga nie jest w stanie zapewnić stabilności i bezpieczeństwa w regionie Indo-Pacyfiku. Entuzjazm Indii dla Quadu jest uznaniem potrzeby budowania koalicji.

Trwały dialog między Indiami a NATO mógłby ułatwić owocną wymianę w wielu obszarach, w tym terroryzmu, zmieniającej się geopolityce; ewoluujący charakter konfliktu zbrojnego, rola pojawiających się technologii wojskowych i nowe doktryny wojskowe. Mówiąc szerzej, zinstytucjonalizowane zaangażowanie w NATO powinno ułatwić Delhi radzenie sobie z placówkami wojskowymi 30 państw członkowskich. Na froncie dwustronnym każdy z członków ma wiele do zaoferowania we wzmacnianiu narodowych zdolności Indii.

Czy Rosja byłaby zdenerwowana zaangażowaniem Indii w NATO? Rosja nie robiła tajemnicy ze swojej alergii na alianse Quadu i Delhi z Waszyngtonem. Włączenie NATO do tej mieszanki raczej nie zrobi dużej różnicy. Delhi z kolei nie może być zadowolone z pogłębiających się więzi między Moskwą a Pekinem. Jako dojrzałe państwa, Indie i Rosja wiedzą, że muszą odizolować swoje stosunki dwustronne od większych trendów strukturalnych, które nękają dzisiejszy świat.

Tymczasem zarówno Rosja, jak i Chiny intensywnie angażują się w stosunki dwustronne z Europą. Nawet gdy wrogość między Moskwą a Brukselą nasiliła się, liczne europejskie głosy wzywają do dialogu z Rosją. W końcu Europa nie może życzyć Rosji odejścia od jej geografii. Tymczasem Chiny od dawna rozumieją znaczenie Europy i intensywnie inwestują w jej uprawę. Ciągła niechęć Delhi do zaangażowania się w tak ważną europejską instytucję, jak NATO, będzie wspaniałym przykładem strategicznego samozaparcia.

Ta rubryka po raz pierwszy pojawiła się w wydaniu drukowanym 6 kwietnia 2021 r. pod tytułem „Dlaczego Delhi musi rozmawiać z NATO”. Pisarz jest dyrektorem Instytutu Studiów Azji Południowej, National University of Singapore i współredaktorem ds. międzynarodowych dla The Indian Express